KONCERT JUBILEUSZOWY
z okazji 10-lecia istnienia chóru COLLEGIUM MUSICUM UW,
inaugurujący Sezon Jubileuszowy
pod patronatem Jej Magnificencji Rektor UW,
prof. Katarzyny Chałasińskiej-Macukow
21 października 2005 r.; Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie
[GALERIA]Welcome to all the pleasures that delight
Of ev’ry sense the grateful apetite.
Witajcie, wszelkie rozkosze zachwycające,
wdzięczny apetyt każdego zmysłu pobudzające.
Tak rozpoczyna się Oda na dzień św. Cecylii, którą do tekstu Christophera Fishburna w listopadzie 1683 r. skomponował Henry Purcell (1659?—1695). Od roku już z dumą nosił tytuł Gentleman of the Chapel Royal, a to znaczyło, że był jednym z trzech organistów kapeli królewskiej Karola II.
Jednym z jego obowiązków było komponowanie okolicznościowych panegirycznych ód na urodziny, śluby, powroty królewskie z wypoczynku czy polowania. Skomponował 5 powitalnych ód dla Karola II, 3 powitalne ody dla Jakuba II, 6 urodzinowych ód dla królowej Marii II i 3 okolicznościowe ody dla członków rodziny królewskiej. Biegle więc władał tą materią i z sobie właściwym polotem przystąpił również do komponowania ód na dzień św. Cecylii zamawianych przez londyńskie Towarzystwo Muzyczne. Pierwsza z nich, wykonana 21 listopada 1683 r. — Welcome to all the pleasures (oda w charakterze, formalnie — typowe angielskie anthem) jest jednym z najlepszych utworów młodego Purcella.
Anthem, pierwotnie angielski odpowiednik „europejskiego” łacińskiego motetu, czyli utwór na chór a cappella o treści religijnej z narodowym, angielskim tekstem (tzw. full anthems), w II poł. XVIII w. staje się utworem wokalno-instrumentalnym, z udziałem solistów i partiami chóralnymi.
Welcome to all the pleasures reprezentuje typ verse anthems z wymianą partii solowych i chóralnych w poszczególnych wersach. Pojawiają się w nim jednak, jak jaskółki wiosnę zapowiadające, elementy stylu kantatowego: samodzielny, zgrabny wstęp orkiestrowy i dużej urody solo altowe — quasi aria — oparte na charakterystycznym dla stylu Purcella ostinatowym basie ground.
Swój najdoskonalszy kształt otrzymuje anthem w twórczości Jerzego Fryderyka Haendla (1685—1759). I choć napisał on tylko dwa zbiory anthems, to stają się one kulminacyjnym punktem w rozwoju tej formy.
Kiedy w roku 1718 James Brydges, earl of Carnarvon, od 1719 r. książę Chandos, zaprasza Jerzego Fryderyka do swojej posiadłości w charakterze compositor-resident, Haendel jest już uznanym twórcą i wielce popularnym nauczycielem muzyki dzieci króla Jerzego II. Na zamku Cannon, w pełnym, wręcz manifestacyjnym przepychu, w latach 1717—1719 tworzy Haendel 11 utworów znanych jako Chandos-Anthems.
My song shall be alway (HWV 252), z tekstem Psalmu 89, powstaje na przełomie 1717/18 r. jako siódme z cyklu Chandos-Anthems, pierwsze z udziałem czworga solistów i chóru w pełnej, czterogłosowej obsadzie.
My song shall be alway
Of the loving kindness of the Lord:
With my mouth will I ever be showing thy truth
From one generation to another,
The heavens shall praise thy wondrous works.
Na wieki będę opiewał łaski Pana,
Moimi ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia,
Albowiem powiedziałem: Na wieki zostanie ugruntowana łaska,
Utrwalona Twoja wierność jak niebiosa.
Biblia Tysiąclecia, Psalm 89
Przy wszystkich różnicach, cechą wspólną dla anthems Purcella i Haendla jest ich charakter, wynikający z funkcji, jaką w tradycji angielskiej pełniła muzyka. Była ona elementem szalenie wyszukanej formy, pełnej umownego gestu i blichtru. Oczywiście nie pozbawiona liryzmu, ale podporządkowana wrażeniu, popisowi.
Jan Sebastian Bach (1685—1750) sztukę komponowania pojmował inaczej, jako rzemiosło, które należy rzetelnie wykonywać na chwałę Boga. Wywodząc się z muzycznej rodziny „skazany” był na podtrzymywanie rodzinnej tradycji. Był organistą w Arnstadt i skrzypkiem na dworze w Weimarze, wreszcie kapelmistrzem na dworze w Köthen u księcia Leopolda, którego zainteresowanie dla muzyki Bach bardzo sobie cenił. Niestety zadziałało w tym przypadku przysłowie o „łasce pańskiej” i „pstrym koniu”: wraz z pojawieniem się u boku księcia jego drugiej żony, Bach rozpoczął poszukiwanie innej posady. „Z początku wcale nie było dobre stać się z kapelmistrza — kantorem” — oceniał w jednym ze swoich listów nowe stanowisko w kościele św. Tomasza w Lipsku, które objął w 1723 r. i piastował do śmierci.
Co niedziela śpiewano u św. Tomasza i św. Mikołaja w Lipsku dwa motety: na początku porannego nabożeństwa i na początku nieszporów. Wykonywano prawdopodobnie jakiś repertuar popularny, bowiem w twórczości Bacha zachowało się tylko sześć utworów tego gatunku skomponowane na specjalne okazje. Jesu, meine Freude (BWV 227) to muzyka na pogrzeb „jakiejś pani Kees” skomponowana w 1723 r. Jest to opracowanie chorału Johanna Francka, w formie 5-głosowego motetu chóralnego. Wersy chorału opracował kompozytor używając całej gamy środków ze swej mistrzowskiej kompozytorskiej sztuki. Umiejętnie podkreślał ekspresję płynącą z tekstu. (Trotz, czy Gute Nacht…)
Pomiędzy wersy chorału wplótł Bach fragmenty 8 rozdziału Listu św. Pawła do Rzymian, które opracował w formie 5-głosowych imitacji, chórów 3-głosowych, by w punkcie kulminacyjnym zastosować misterną dwutematową fugę:
Ihr aber seid nich fleischlich, sondern geistlich,
so anders Gottes Geist in euch wohnet.
Wer aber Christi Geist nicht hat, der ist nicht sein.
Wy jednak nie z ciała, lecz z ducha jesteście,
Jeśli tylko Boży duch w Was mieszka.
Jeśli kto jednak ducha Chrystusowego by nie miał,
Ten i do niego nie należy.
tłum. Paweł Piszczatowski
W opozycji do włoskiej kantaty, wyrosłej z madrygału i na gruncie muzyki świeckiej, kantata w protestanckich Niemczech była tradycyjnie związana z muzyką kościelną; obdarzana liturgicznymi funkcjami pełniła w przebiegu nabożeństw bardzo odpowiedzialną rolę.
Około 1700 r. pastor z Weisßenfelss, Erdmann Neumeister, tworzy z różnych źródeł — m.in. biblii, chorału protestanckiego, pieśni religijnej — teksty kantatowe na wszystkie niedziele i święta roku kościelnego. Wykształca się wtedy forma kantaty z początkowym, figuracyjnym chórem, z chorałem na zakończenie, z recytatywami i ariami. Kantaty wykonywane były podczas nabożeństw w dwóch częściach, przed homilią i po niej. Stanowiły muzyczny komentarz do cotygodniowych liturgii.
Kantaty Jana Sebastiana na ogół odpowiadają zaleceniom Neumeistra, choć kompozytor częściej sięgał do tekstów Johanna Francka, Henriciego i Picandera i wprowadzając do nich swoistą różnorodność stał się niedoścignionym mistrzem tej formy.
Zachowały się 3 cykle kantat Bacha, 3 cykle kantat na cały liturgiczny rok. Kantata 17. z III zbioru — Wer Dank opfert, der preiset mich — skomponowana została na XIV. niedzielę po Trójcy Świętej w roku 1726. Pierwsza część tekstu jest opisem dobroci Boga, druga zaś zobowiązuje wiernych do podziękowań za boskie dobrodziejstwa. W tekst wplecione są liczne cytaty z Biblii, a różnorodne fragmenty łączy i ujednolica muzyka Bacha. Już wstępna sinfonia orkiestrowa wywiera wrażenie rozmachem, które utwierdza w słuchaczu 4-głosowa chóralna fuga, której tekst wywodzi się z Psalmu 50:
Wer Dank opfert, der Preiset mich,
Und das ist der Weg,
Das ich ihm zeige das Heil Gottes.
Kto ofiaruje dziękczynienie, czci mnie,
A temu, kto nienagannie postępuje,
ukażę zbawienie Boże.
Druga część kantaty rozpoczyna się recytatywem z Ewangelii św. Łukasza — przypowieścią o Samarytaninie, przywołaną w tym przypadku przez tenora-ewangelistę — prowadzącym do trzyczęściowej tenorowej arii. Rodem z 14. rozdziału Listu do Rzymian jest recytatyw basowy, wprowadzający słuchaczy w nastrój chorału, którego kanwą jest strofa pieśni Johanna Gramanna (1530):
Wie sich ein Vatr erbarmet übr seine junge Kindlein klein:
So tut der Herr uns Armen, so wir ihn kindlich fürchten rein.
Er kennt das arme Gemächte, Gott weiß, wir sind nur Staub.
Gleich wie das Gras vom Rechen, ein Blum und fallendes Laub,
Der Wind nur drüber wehet, so ist es nimmer da:
Also der Mensch vergehet, sein End, das ist ihm nah.
Jak ojciec się lituje nad dzieckiem, co we łzach
Tak łaskę okazuje Pan tym, co czują strach.
On zna stworzenie biedne, On wie, że prochem świat;
Jak trawa, która więdnie, i jak uschnięty kwiat.
Bo kiedy wiatr zawieje, znikną proch i kurz.
Tak się i z człekiem dzieje: kres rychły czeka już.
Tłum. Armina Teske
Przygotowała: Iwona Januszkiewicz-Rębowska